środa, 27 stycznia 2016

Max Factor & Cierplikowski

Dziś troszkę historii,post chodzi mi po głowię od dłuższego czasu tak więc pora go zrobić.
Która z nas nie zna marki MAX FACTOR lub która chodż raz w życiu nie była obcięta na tzw "CHŁOPCZYCĘ"(albo chociaż o tym nie myślała?)
No właśnie a mało kto w świecie pamięta komu to zawdzięczamy,tak więc zapraszam do lekturki,czyli
                                     POLACY KTÓRZY ZASŁYNĘLI W ŚWIECIE 

Maksymilian Faktorowicz


Urodził się około roku 1872 roku w Zduńskiej Woli koło Łodzi w ubogiej wielodzietnej rodzinie jako Maksymilian Faktorowicz. Już w wieku ośmiu lat zaczął pracować jako pomocnik dentysty, rok później był stażystą w firmie produkującej peruki i kosmetyki. W 1886 roku został pomocnikiem aptekarza i zaczął eksperymentować z przyrządzaniem kremów i perfum.

Jako dwudziestolatek przeniósł się do Moskwy, gdzie charakteryzował aktorów Cesarskiego Teatru Imperialnego i prowadził sklep perukarsko-drogeryjny. Stamtąd trafił do USA. Prowadząc w dalszym ciągu sklep przeniesiony z Rosji do Los Angeles, pracował także jako uliczny makijażysta. Przychodzili do niego aktorzy zmierzający na zdjęcia w studiu, którzy musieli sami zadbać o charakteryzację – nie było bowiem wówczas jeszcze zwyczaju zatrudniania makijażysty na planie. 




Factor był w swojej pracy prawdziwym innowatorem. Mówi się, że zrewolucjonizował makijaż filmowy oraz właściwie cały przemysł kosmetyczny. Wynalazł podkład w kremie, który nie tyko był wygodny w użyciu, lecz także dobrze wyglądał przy sztucznym oświetleniu planu filmowego. Jako pierwszy zaczął też pakować kosmetyki do tubek oraz stworzył praktyczne opakowanie na szminkę, wykorzystywane znamy do dziś. Zrewolucjonizował również perukarstwo, wpływając na tworzenie imitacji fryzur z prawdziwych włosów zamiast wykorzystywanej wcześniej niepraktycznej wełny czy słomy. 



 W 1931 r. Max Factor podjął się ucharakteryzowania Borisa Karloffa. Aktor miał zagrać rolę potwora stworzonego przez doktora Frankensteina w filmie Jamesa Whale’a. Max otrzymał za tę charakteryzację Oscara- Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej, a producenci zabijali się o nowości firmy Max Factor & Company. W Hollywood współpracował z najlepszymi. Z jego usług korzystali m.in.Frank SinatraGinger RogersMarlena DietrichJohn Wayne czy Charlie Chaplin. Jego zasługą jest stworzenie wielu słynnych wizerunków, m. in. ust o kształcie serca Clary Bow. Specjalnie dla Jean Harlow stworzył cień "Platinium", zaś dla Rudolfa Valentinopodkład, który rozjaśniał jego naturalnie ciemną karnację. Za największe zawodowe osiągnięcie charakteryzatora uważa się makijaż Borisa Karlofa do roli Frankensteina. Factor zasłynął również pewną skandalizującą realizacją. W 1931 ozdobił ciało Sally Rand rysunkiem imitującym zamek błyskawiczny. Aktorka wystąpiła "ubrana" w samą tylko  charakteryzację. 



Na jednym ze zdjęć zachowanych w Narodowym Archiwum Cyfrowym widoczny jest zaprojektowany przez Factora niezwykły przyrząd nakładany na głowę aktora. Służył on do mierzenia proporcji twarzy. Precyzyjne określenie np. wysokości czoła czy długości nosa pozwalało wyliczyć proporcje i ich stosunek do wartości przyjętych za idealne. Charakteryzator wiedział dzięki temu, które części twarzy powinien skorygować podczas wykonywania makijażu. 

Max Factor to wizjoner i innowator, który znacząco wpłynął na to, jak zapamiętaliśmy największe sławy z Fabryki Snów. Zmarł 30 sierpnia 1938 roku w Beverlly Hills. Firmę Max Factor & Company przejął syn Francis, który dla celów marketingowych zmienił imię na Max. 

*

Kto wyzwolił kobiety z długich włosów?Nadał im lekkość i chłopięcy wygląd?
No oczywiście nikt inny jak

Antoni Cierplikowski

Używał grzebienia i nożyczek, ale nie był zwykłym fryzjerem. Na Zachodzie wciąż uważany jest za artystę-wizjonera, który wyznaczał światowe trendy. Na jego zmysł piękna i talent zdawały się takie gwiazdy jak Coco Chanel, Edith Piaf, Greta Garbo czy Brigitte Bardot. Kto to taki? Tytułowy bohater najnowszej książki Marty Orzeszyny "Król fryzjerów, fryzjer królów". I w dodatku Polak.


— Na pierwszy rzut oka zdaje się być człowiekiem łagodnym, niemniej jednak potęga jego w niczym nie ustępuje potędze innych dyktatorów europejskich. Jego ubiór przypomina żywo strój wschodniej księżniczki. Brzęczą bransoletki, olbrzymich rozmiarów pierścionki, bielutki płaszcz, niezmiernie fantastycznie skrojony, na szyi pstry szalik z subtelnego jedwabiu. Brwi wygolone, na ich miejscu cieniutkie, z lekka zaokrąglone kreski – taką charakterystykę Cierplikowskiego zamieściło w 1928 roku pismo "Polonia", wydawane we Francji.
Monsieur Antoine lub Antoine de Paris, jak fryzjerskiego mistrza nazywano w tym kraju, dokonywał za pomocą prostych przyrządów niemalże cudów. Nie był rzemieślnikiem, a wirtuozem. Gazety polskie i zagraniczne nazywały go "dyktatorem piękności", "Napoleonem ondulacji","sułtanem fryzjerów". To ostatnie określenie posłużyło za tytuł spektaklu granego w maju 1929 roku w Łodzi. Przedstawienie opowiadało o losach mistrza Antoniego.
Nie każdy jednak wie, że człowiek porównywany do jednego z największych wodzów w historii, urodził się na polskiej ziemi. Przyszedł na świat w 1884 roku jako poddany cara; jego rodzinny Sieradz leżał wówczas w zaborze rosyjskim. Tam też, w Sieradzu, fryzjerski mistrz dożył swych ostatnich dni. Umarł w wieku 91 lat. Odszedł w zapomnieniu, choć niegdyś był na ustach wszystkich.


Pierwszy zakład fryzjerski założył w 1910 roku w Paryżu, a w latach 20. miał ich już około 60, i to na całym świecie. Do salonów Antoine'a dobijały się znane aktorki, gwiazdy estrady, ludzie kultury i sztuki, a także... księżniczki i królowe. Ale Cierplikowski to nie tylko fryzjerstwo. – Tworzył perfumy i kosmetyki, projektował torebki i kapelusze, kostiumy i peruki, kolekcjonował dzieła sztuki współczesnych mu artystów, przyjaźnił się z wielkimi gwiazdami – pisze autorka najnowszej biografii "króla fryzjerów".

Początki były jednak trudne. Kiedy nastoletni sieradzanin pierwszy wyjeżdżał na Zachód był praktycznie bez grosza przy duszy. Rzucił się na głęboką wodę, ale sprostał zadaniu. Prywatnie był ekscentrykiem. Ubierał się wyzywająco, odpoczywał śpiąc w szklanej trumnie. Dorobił się fortuny, choć bogactwo i styl bycia sprawiały, że szybko zyskał wrogów.
Jakiej fryzjerskiej filozofii hołdował mistrz? Apelował o dbanie o włosy, które porównywał czasem do drogocennego futra. Uważał, że fryzura powinna odzwierciedlać osobowość, a włosy to nie mało znaczący element, a coś, co podkreśla kobiecą urodę; są – jak tłumaczył sam wirtuoz – "tłem dla twarzy, oczu, rysów".

 Antoni Cierplikowski zupełnie przez przypadek wylansował nowe uczesanie. Pewnego dnia 
do salonu fryzjera z Polski przyszła Eve Lavalliere, aktorka w średnim wieku, która miała zagrać podlotka w sztuce teatralnej. Poprosiła Antoine'a, aby znalazł dla niej odmładzającą fryzurę. Cierplikowski ostrzygł aktorkę na krótko: krótkie włosy do ucha, lekkie fale. "Chłopczyca" – jak mówiono później o fryzurze - odjęła Evie kilkanaście lat. Uczesanie stało się szalenie modne w latach 20. i 30. XX wieku. Warto zauważyć, że podobny styl lansowała w tym czasie również Coco Chanel, która wprowadziła w kobiecy strój krótkie i proste linie.



Tak więc co by było gdyby nie znależli się w danym miejscu o odpowiednim czasie??
Nawet nie chce wiedzieć.
szkoda że tak mało ludzi w świecie pamięta o nich i o tym że byli to Polacy.

Mam nadzieje,że wytrwaliście do końca a lektura się podobała,szerzmy tą wiedzę i śmiało się tym chwalmy bo naprawdę mamy czym :)

Pozdrawiam Sara

(informację zaczerpnięte z różnych żródeł)

piątek, 15 stycznia 2016

MATTE CRAYON LIPSTICK & VELVET MATTE LIPSTICK

No witam,dziś znowu trochę o firmie golden rose,której z pewnością nie trzeba nikomu przedstawiać.
Firma jest już na rynku od dłuższego czasu ,ja jednak mój pierwszy zakup tam zrobiłam dopiero niecały rok temu,za namową mojej koleżanki kupiłam szminkę VELVET MATTE.
Muszę przyznać że nigdy nie używałam szminek ,kredek czy innych mazideł do ust ponieważ dość mocno zawsze podkreślałam oczy i nie chciałam przesadzać z tak pełnym makijażem dlatego właśnie usta zawsze zostawały w swoim naturalnym kolorze.

 Ale w końcu kupiłam pomadkę  VELVET MATTE nr10

Od producenta:Matowa pomadka do ust Velvet Matte tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera bogatą paletę odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude.

No i faktycznie,matt pięknie się trzyma nie wysusza ust i co dla mnie najważniejsze nie waży się!!
Na moich ustach utrzymuje się od 4-6h,oczywiście pod koniec kolor nie jest aż tak intensywny jak na początku.Jak dla mnie Idealna,no i cena,płacimy 10 zł za to cudo.



A teraz czas na pomadkę w kształcie kredki która również jest bardzo mocno napigmentowana 

MATTE CRAYON LIPSTICK Matowa pomadka do ust Matte Crayon tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Bogata paleta kolorów zawiera odcienie od klasycznej czerwieni po różne odcienie nude.


No i teraz tak,pomadka jest równie dobra jak VELVET MATTE
Kolor intensywny bardzo długo się utrzymuję nie ściera się.



Kupiłam ją chyba pod wpływem emocji,Pani ze stoiska zaproponowała mi nr 08 ,oczywiście pomalowałąm się,Pani ekspedientka zachwalała że wygląda idealnie no i ją kupiłam
No ale niestety jak dla mnie jest mega za ciemna,nie czuję się w takich ciemnych kolorkach
Naprawdę nie znalazłam w niej żadnego minusu ,inny kolor,zdecydowanie jaśniejszy i wtedy była by idealna.
Pewnie i tak kupię następną heh
Cena to 11.90zł



W tym starciu u mnie wygrywa VELVET MATTE,zaważył tu jedynie odcień,
obie bardzo długo się utrzymują  nie ważą się i nie ścierają.

A co wy o nich sądzicie? 

Na zdjęciu VELVET MATTE nr 10

Pozdrawiam Sara 

piątek, 8 stycznia 2016

MAKE-UP PRIMER MATTIFYING&PORE MINIMISING - MATUJĄCA I ZMNIEJSZAJĄCA WIDOCZNOŚĆ PORÓW BAZA POD MAKIJAŻ - GOLDEN ROSE

Witam kochani co tam u was jak pogoda u mnie wciąż pada śnieg,mam nadzieję że bez problemu dojadę do pracy ;)

W tym poście chciałam wam przedstawić bazę pod makijaż ,bardzo znanej firmy jaką jest golden rose,odkąd  ja odkryłam kupuję tam non stop,mają bardzo dobre produkty w bardzo niskich cenach więc czego chcieć więcej??

Przejdę do konkretów
Golden rose wypuściły na rynek dwie bazy pod makijaż matującą oraz rozświetlającą,ja  zdecydowałam się na matt.
Nigdy nie stosowałam baz pod makijaż,nakładałam jedynie krem i od razu podkład
Ale tym razem pomyślałam sobie że spróbuję, tak więc


Od producenta:
Jedwabista baza o miękkiej strukturze minimalizuje widoczność porów oraz niewielkich zmarszczek.
Sprawia, że skóra pozostaje matowa i wygładzona. Nie daje efektu ciężkości na twarzy.Dzięki specjalnemu składnikowi w formule nadmiar łoju jest wchłaniany.Produkt przeznaczony do skóry tłustej i normalnej/mieszanej.

Baza pakowana jest w eleganckim pudełeczku,którego oczywiście już nie mam,w buteleczce jest pompka ,która bardzo ułatwia wydobycie się bazy (na zdjęciu chciałam to chwycić ale mój aparat bardziej był zainteresowany zimą za oknem heh).


Mam cerę mieszaną nawet bardziej skłania się ku tłustej (niestety)
Faktycznie ma bardzo lekką konsystencje
Jak widać poniżej jest mleczno biała


Ma delikatny zapach i po rozprowadzeniu jej na twarzy faktycznie czuć  tą jedwabistość
Co do trwałości,akurat u mnie utrzymuje się matt jakieś 3 godzinki,pózniej poprawiam pudrem

Na samym początku miałam obawy ponieważ używam również pudru matujacego i nie chciałam z tym przesadzać bo w końcu cera się zbuntuję i zacznie wydzielać jeszcze więcej sebu aby się nawilżyć nie mniej jednak jak na razie jest wszystko ok.

Makijaż ładnie na niej wygląda,faktycznie minimalizuje widoczność porów i drobnych zmarszczek,u mnie się sprawdza.

Cena 26zł

A wy już przetestowałyście? A może polecicie jakieś inne ciekawe produkty tego typu? :)


                                                       Pozdrawiam Sara



.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Szczoteczka do oczyszczania twarzy LIRENE

Witam kochani w nowym roku,jak po świętach i imprezie sylwestrowej? U mnie wszystko poszło jak planowałam ,święta w rodzinnym gronie sylwester ze znajomymi mówiąc krótko wszystko tak jak być powinno.

Dziś przychodzę do was ze szczoteczką do mycia twarzy nad która od dawna się zastanawiałam,mianowicie chodzi o szczoteczkę z lini LIRENE,jest to moja pierwsza tego typu szczoteczka elektryczna na którą się zdecydowąłam.
Szczoteczkę zakupimy w zestawie z żelem nawilżającym z algą błękitną
              


 Na opakowaniu możemy wyczytać że żel dogłębnie  oczyszcza skórę
A błękitna alga odbudowuje warstwę hydrolipidową,naskórka dzięki czemu dogłębnie nawilża


 

(Na dole widać żelową,przezroczystą  konsystęcje) 

Zapewnia ona działanie na kilku poziomach:
-precyzyjny demakijaż i usunięcie zanieczyszczeń
-nawilżenie i wygładzenie skóry
-odświeżenie

Ma działanie:
-nawilżające
-wygładzające
-łagodzące
-oczyszczające
-kojące
-myjące

Składniki aktywne:
-algi błękitne (Alge Extract,błękitny retinol)
-arnika górska(Arnica Miontana Extract)
-pantenol
-glukoza
-lipa drobnolistna (Tilia Cordata,Linden Extract)


A na dole już sama szczoteczka 
-Mamy tu dwa poziomy prędkości.
W zestawie znajdują si dwie końcówki,czyli szczoteczka do oczyszczania oraz końcówka do masażu twarzy.
Szczoteczka zasilana jest dwiema bateriami typu ''paluszek''
 


 Tak więc podsumowując używam jej od 26 grudnia.Skóra faktycznie jest wygładzona i ujednolica kolor skóry,myślę że dzięki temu można odstawić co tygodniowe peelingi twarzy,
Dzięki końcówce oczyszczającej oraz masującej krem po takim zabiegu lepiej się wchłania
 Dlatego mogę śmiało polecić cały zestaw


A jak tam w nowym roku?
Jakieś postanowienia noworoczne?
szczerze mówiąc nigdy się w to nie bawiłam ale w tym roku myslę że będzie inaczęj

A więc kochani w tym roku życzę wam i samej sobie ,abyśmy byli lepszymi ludzmi,abyśmy uśmiechali się do siebie i wzajemnie rozumieli
W tegorocznych postanowieniach postawmy na poprawę samych siebie



Pozdrawiam Sara